Wędrowcy z nieba

Wędrujący po Ziemi posłańcy ze wschodu, niosą w sobie moc przemiany, przekształcając ciemność w światło a lęki w nadzieję. Ożywiają senne krajobrazy, odbierają siłę nocy. Rozświetlają ścieżki, prowadzące wędrowców na szczyt wzniesienia.

Otacza go kamienny krąg, sfera sacrum oddzielająca to, co Ziemskie i Nieziemskie. Krąg, który przetrwał tysiąclecia, świadek historii i wierzeń ludzi, którzy tu przybywali. Przekraczający próg, tuż przy kamieniu składają swój plecak trosk, wypełniony przesądami i ułomnościami codzienności. Tak należy.

Posłańcy prowadzą poszukujących, wskazując im drogę: w odcieniach roślin, w znakach wyrytych w kamieniu, wartkim strumieniu, symbolach ukrytych między drzewami. Rozświetlają wytarte w kamieniu ślady tych, co byli tu wcześniej.

Ruszyłem własną drogą, śladami posłańców, przewodnicy wskazali mi trudniejszy, niebieski szlak. Kamienne schody, między drzewami, tylko pozornie ułatwiają wędrówkę. Musisz być bardzo uważny.

Z każdym krokiem czułem mocniej ciążący mi plecak, pewnie to wina godzin spędzanych w fotelu przed komputerem. Perliste krople skrzące się na skroniach i ciemniejąca wzdłuż kręgosłupa bluza złośliwie przypominają o PESELu w dowodzie. Jakby za mało było siwych dowodów tego stanu rzeczy. Nikt nie obiecywał łatwej podróży, wzgórze jak wzgórze, 718 m n.p.m.… pradawne miejsce kultu solarnego Celtów, magiczne miejsce, owiane mrocznymi legendami. Kompletnie nie pasuje do okolicy - wyrastająca pośrodku równiny, sama w sobie jest zagadką, nic więc dziwnego, ze od dawna była uważana za miejsce magiczne. W legendach góra jawi się, jako miejsce ukrytej mitycznej bramy piekieł, miejsce walki aniołów z demonami, przestrzeń wydzielona rytualnymi kręgami, w których Prasłowianie palili święte ognie, w końcu wybudowany na zgliszczach przeszłości katolicki kamienny kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Dzisiaj, to miejsce przyciąga podróżników i poszukiwaczy duchowych doświadczeń. Wydaje się, że pradawne kamienie wciąż niosą w sobie tęsknotę za duchowym zrozumieniem, które przemawiało do naszych poprzedników. Stawianie kroków na tych ziemiach staje się kolejnym w długiej historii duchowego poszukiwania i zrozumienia.

To, co kiedyś było miejscem kultu i rytuałów, dzisiaj przemawia do nas jako zabytek duchowej spuścizny. Turystyczny TOP-10 miejsc na weekend dla mieszkańców dolnego śląska, szczególnie z pobliskiego Wrocławia.

Wędrowcy od zarania dziejów intuicyjnie wędrowali tutaj, aby poczuć i zrozumieć… chyba najbardziej to, co najtrudniejsze - samych siebie. Tu oddawano cześć słońcu, solarnym bóstwom, nieco w opozycji (a może uzupełnieniu) do sąsiedniego wzgórza, lunarnej Raduni. Piękne dopełnienie sąsiadujących ze sobą różnorodnych energii.

Góra Ślęża - znaki na drzewie - niedźwiedź ślężański

Na każdym kroku towarzyszyły mi niedźwiedzie znaki, wyryte zarówno w kamieniu, jak i namalowane na pniach drzewa. W uszach brzmiały mi znane na pamięć zwrotki piosenek z bajki mojego dzieciństwa o Misiu ze Ślęży - Poszukiwacze złota. Wędrówka w nogach i sercu.

Dotarłem na sam szczyt, furtki wiodącej do krainy poznania. Tam, gdzie wędrowcy odkładają swój bagaż, wypełniony dylematami i obowiązkami, by zanurzyć się w refleksji.

Kamienne schody, choć strome i trudne, stanowią bramę do przemiany a przynajmniej niezłego wypocenia się. A ten kamienny strażnik, choć z czasem ulega zmianie, nadal pozostaje w centrum wyobrażeń, składanych w ofierze dotychczasowego pojmowania rzeczywistości. Choć oczywiście równie dobrze, to wszystko mogło mi się tylko przyśnić.

Kamienny strażnik, emanuje spokojem i pewnością. Jego postawa zdaje się mówić: "Podążaj, odkrywaj, pokonuj trudności - ja cię obserwuję i opiekuję się tobą w twojej wędrówce."

Wszystko wokół tego miejsca wydaje się jakoś takie nieoczywiste, rozmyte czasem. Nawet niedźwiedź, strażnik miejsca. Do dziś naukowcy spierają się, czy to aby na pewno on, a może jednak to kamienny dzik. Celtyckie legendy wydają się wskazywać bardziej na tego drugiego. Jakie dziś to ma właściwie znaczenie? Czas skutecznie zatarł prawdziwą tożsamość kamiennego strażnika, wykutą ręką mistrza, pozostawiając w niedopowiedzeniach wyobrażenia o nim i wydarzeniach, towarzyszących ówczesnym wędrowcom. Jego obecność wydaje się przenikać przez pokolenia, pozostając niemym obserwatorem i opiekunem tego miejsca.

Każdy kamień nosi w sobie ukryte warstwy, odzwierciedlające historię jego powstania. Nie opowiada swojej historii, ale zachowuje ją w swoim wnętrzu. W otoczeniu kamieni, podróż duchowa nabiera nowego wymiaru. Medytujący może poczuć się otoczony nie tylko materią, lecz również energią, która wspomaga i prowadzi.

Z czasem ślady te głęboko się zacierają, ukrywając się pod warstwami codziennych trosk i rutyny. Starożytni wędrowcy tworzyli kamienne talizmany, które miały zapewnić im bezpieczeństwo w podróży. Jak dobrze poszukasz, możesz je odnaleźć gdzieś między drzewami, zakopane w warstwach gleby. Ich kształt zdradza aspiracje i intencje podróżnika.

Co roku przybywający tu ochoczo sympatycy tajemnych mocy oddają się medytacji. Naukowcy zgłębiający tajniki energii geomantycznej są zdania, że miejsca przecięć linii geomantycznych mogą powodować różnorodne stany emocjonalne.

W takich punktach na mapie, podróżnicy odczuwają jasność myśli, błogi stan, chęć zamanifestowania indywidualności i zmian wewnętrznych. Pokonują setki kilometrów, aby dotrzeć tu na miejsce. Składają najróżniejsze intencje. Każdy wedle swoich umiejętności i wyobrażeń.

Ludzki umysł świetnie koresponduje z takimi energetycznymi hot-spotami i łatwo doznaje zmienionych stanów świadomości, poprzez medytację i modlitwę. Droga dla wtajemniczonych, którzy potrafią pozostawić u progu bagaż wypełniony kamieniami codzienności.

Opowieści, które krążą wokół tego miejsca, ukazują, że podróż duchowa nie jest tylko indywidualnym wysiłkiem, lecz też kontynuacją wieków pragnienia zrozumienia, transcendencji i kontaktu z nieznanym. Odkrywanie tajemnic kamieni staje się odkrywaniem tajemnic nas samych oraz ducha, który łączy nas z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

Dziś po prehistorycznych wydarzeniach pozostała tylko tlącą się w kamieniach moc śląskiego Olimpu i przepiękna panorama na Nizinę Śląską oraz Sudety – widok godny uwiecznienia na niejednej fotografii. Obrazy i historie, opisane w legendach i baśniach.

I tylko stojący tuż przy wejściu do świątyni kamienny zwierz wydaje się być niewzruszony. Trudno dostrzec w nim jakiekolwiek rysy, nadane mu pierwotnie przez artystę. Czy to tylko upływający czas, czy różnorodność składanych w tym miejscu wierzeń odcisnęły tak mocno piętno na jego rysach? Dziś na jego podbrzuszu ledwo dostrzeżesz znak przekrzywionego krzyża… może znaku słońca? Zdania na ten temat, jak zwykle są mocno podzielone. Zwykle następcy starają się znaleźć uzasadnienie dla własnych, nowocześniejszych przekonań.

Symbol miejsca, który znalazł się tutaj paradoksalnie wcale nie tak dawno temu. Świadek próśb wędrowców, przemierzających drogę z różnych stron Świata, sam stając się podróżnikiem w czasie i przestrzeni, zatrzymany u progu świątyni, w cieniu rozłożystego jawora.

mis niedzwiedz dzik gora sleza margalski wyprawa - galeria zdjęć

Galeria zdjęć

 

Ciekawe źródła:

 

Bajka mojego dzieciństwa:

Back to Top