Granice przedsiębiorczości

Procesy internacjonalizacji wykraczają zwykle poza prostą kategoryzację rodzinności, niemniej ciekawym, dającym się zauważyć w środowisku przedsiębiorczości rodzinnej trendem jest proces dochodzenia do głosu zarządczego przez drugie pokolenie. To właśnie pojawiający się blisko koła sterowego firmy przedstawiciele pokolenia sukcesorów stymulują bądź zachęcają rodziców do eksploracji nowych rynków. Tak zrobiła choćby Izabella Wałkowska, która po przejęciu po rodzicach firmy Plastwill z branży przetwórstwa tworzyw sztucznych, od razu wyszła z produktami poza granice kraju, potrajając w krótkim czasie obrót i porównywalnie zysk.

Młodsi przedsiębiorcy często pozbawieni są kompleksu pochodzenia, znają języki, często swobodniej od swoich rodziców czują się również w środowisku międzynarodowym, są obywatelami Świata. Równocześnie nowe technologie, niedostępne w latach 90-tych dają dużo przestrzeni do globalnego myślenia o własnym biznesie.

Pamiętam pytanie zadane niedawno przez prezesa Brand24 Michała Sadowskiego do swoich sympatyków - czy video poradniki umieszczane w sieci, które mają wyjaśniać zasadę działania jego usług, powinien nagrywać w języku angielskim czy polskim? W jego przypadku, usługi monitoringu marek w sieci są uniwersalnym produktem stosowanym na całym świecie.

Coraz częściej wśród przedsiębiorców spotykam się z tym, język angielski staje się pierwszym wyborem dotarcia do potencjalnych klientów. Dzieje się tak zapewne ze względu na szerszy zasięg potencjalnych odbiorców oraz potencjalnie większą zasobność portfela. Jednocześnie coraz rzadziej w naszym kraju język angielski jest barierą dla rodzimego odbiorcy.

Granice przedsiębiorczości zacierają się dzięki technologii. Laureat konkursu Mikroprzedsiębiorca Roku - Riftcat, przy tworzeniu własnej technologii w branży VR, bez kompleksów współpracuje z takimi potentatami technologii, jak HTC, czy Huwawei.

Oczywiście w sposób naturalny dotyczy to branż nowych technologii, ale również takich, których produkty są zbyt drogie dla polskiego odbiorcy. Takie choćby sprzedaje z gruntu nastawiona na klienta zagranicznego cała branża luksusowych jachtów.

Wiele ciekawych przykładów firm można znaleźć także w branżach uznawanych za tradycyjne. Inspirującym przykładem z obszaru pomiędzy tradycyjnym rzemiosłem,  nową ideą, zaprawioną nowoczesnym i nagradzanym w Świecie designem jest MusiconClub. Marzenie sukcesora - Kamila, który dzięki wsparciu swoich rodziców (rodzice sprzedali dom, na kapitał założycielski firmy syna) rozpoczął produkcję i sprzedaż drewnianych urządzeń muzycznych, pomocnych m.in. przy terapii dzieci. Ten konkretny produkt jest stosunkowo drogi na kieszeń rodzimych odbiorców, stąd plan ekspansji na rynki zagraniczne.

Produkty za granicę sprzedaje najstarsza firma rodzinna jaką znam – Ludwisarnia Felczyńskich, której 15% obrotu ze sprzedaży generują klienci spoza naszego kraju. Zapewne kluczem jest tu unikatowość produktu bądź usługi.

Warto mieć świadomość, że w przypadku ekspansji zagranicznej można trafić na wiele pułapek i niebezpieczeństw. Zaczynając od wysokich kosztów dotarcia, budowania marki, opłacania często kosztownych a wymaganych prawem opłat, certyfikacji, na wyższych kosztach logistyki kończąc. Przy większej skali działalności warto mieć świadomość interesów narodowych danego kraju. Z punktu widzenia takich interesów, trudno się dziwić, że np. Niemcy robią co mogą, aby utrudnić ekspansję przykładowo pojazdów rolniczych produkowanych przez rodzimy Ursus

W przypadku dużej skali sprzedaży, niebagatelną rolę może odgrywać opinia publiczna czy  nawet służby danego kraju. Z takim dość trudnym wyzwaniem zderzył się niedawno Pan Zbigniew Woźniak właściciel Ferm Woźniak – największego w regionie producenta jajek.

Przedsiębiorcy, którzy chcą rozszerzać zasięg własnego biznesu, na pewnym etapie muszą wejść na rynki zagraniczne. Jedną z konsekwencji a właściwie dróg dla rozwoju i ekspansji biznesu jest także... sprzedaż firmy. Właśnie tą drogą całkiem niedawno podążyła rodzina Państwa Olszewskich ze swoją rodzinną firmą Solaris Bus & Coach, sprzedając pakiet większościowy hiszpańskiej grupie CAF. Podobnie w ostatnich dniach postąpiła rodzina Pazgan, sprzedając firmę amerykańskiemu koncernowi Cargill. Takie przejęcia przez duże, zagraniczne koncerny to przede wszystkim kwestia zasięgu i kontaktów, które pozwalają wejść na globalny rynek.

Przedsiębiorcę od samozatrudnionego wyróżnia to, że ten pierwszy wyszukuje nadarzających się okazji do skalowania i stałego powiększania zasięgu swojego biznesu, czasem kosztem własnych udziałów w swoim przedsięwzięciu. Chce korzystać z efektu ekonomii skali, a ekspansja zagraniczna, to po prostu sposób myślenia, choć czasem konieczność.

Sebastian Margalski
październik 2018

Artykuł został opublikowany w numerze specjalnym magazynu RELACJE firm rodzinnych U-RODZINY.

Źródła:

Back to Top